TomKal foto

Mimo, że były w Tajlandii dwa spotkania ze świerszczakiem melodyjnym nie udało się zrobić satysfakcjonującego zdjęcia. Świerszczaki były zawsze bardzo płochliwe i pojawiały się na ułamek sekundy. Na polach ryżowych przy drodze było podmokłe obniżenie terenu, które porośnięte było bujną gęstą roślinnością. W ciszy i spokoju staliśmy przy tej kępie roślin wyczekując na świerszczaka. Ciekawe, że na tak małej przestrzeni zaobserwowaliśmy kilka gatunków ptaków, które co jakiś czas pokazywały się zza roślin. Dość zabawne, że w takim skupieniu człowiek reaguje na byle ruch i naciska automatycznie spust migawki przy pojawieniu się jakiegokolwiek ptaka. I tak sie też stało tym razem, nacisnąłem migawkę i sprawdzam a na ekranie aparatu ukazała się.... karliczka. Nie był to już dla mnie nowy gatunek, a zdjęcie nie najwyższych lotów, dlatego też nie ma go w galerii, ale zaskoczenie było duże. Świerszczaka przeskakiwał z jednej łodygi na drugą poza zasięgiem wzroku. Na zewnątrz widać było jedynie poruszające się liście. To pozwoliło na możliwość przewidzenia gdzie potencjalnie pojawi się świerszczak. I tak powstały prezentowane zdjęcia.
Z ostatniej chwili-06/2016-Mongolia
No cóż, i tym razem nie wyszło. Pierwsze dokumentacyjne zdjęcia z Tajlandii zostają uzupełnione dokumentacyjnymi z Mongolii. Zaskakujące jest miejsce, gdzie próbowałem fotografować świerszczaka melodyjnego. Na skraju Gobi był wodopój. Dookoła kamieniste podłoże z nielicznymi kępami ostrolistnych traw. Świerszczak melodyjny przeskakiwał, a właściwie przechodził z jednej do drugiej. Niestety nie pozwolił podejść do siebie na odległość mniejszą niż kilkanaście metrów, a że nie należy do dużych ptaków, to i jakość zdjęć jest dokumentacyjna. Kto wie, może i tym razem zgodnie z przysłowiem „do trzech razy sztuka….” będzie jeszcze okazja do zrobienia lepszych zdjęć świerszczaka.